
Wbrew tytułowi sugerującemu uniwersalny temat pogody mam o czym gadać/pisać. W zasadzie mam w głowie tyle tego, że jedna myśl goni drugą - stąd najlepiej byłoby pisać o pogodzie właśnie. Bez odbiegania od tematu. I takich tam. Swoją drogą to dzisiejsza aura jest fantastyczna - pada, jest szaro i aż chce się pracować! Nie wiem - po prostu podejrzanie dziwnie kojarzy mi się ona z jakimiś przyjemnymi momentami w życiu.
Wracając do egzystencji jednakże...
Jest taka stacja radiowa, w której większość czasu gadają. A ja większość czasu tej stacji słucham, albo pozwalam, żeby po prostu bzyczała w tle. Ja wtedy siedząc sama w domu nie czuję się taka bardzo sama, a i uda mi się czasem wyłapać ciekawy temat jednym uchem. Chwilami nawet wdaję się w głośną polemikę (chociaż może polemika to złe słowo, kiedy gadam do aparatu radiowego, w którym za grosz ducha nie ma) - wtedy raczej nikt mi nie odpowiada, czasem jednak na g - gadowym komunikatorze uda mi się coś wstukać i na antenie usłyszeć odpowiedź.
Dzisiaj dużo gadania było (jest w zasadzie, bo dzień się nie skończył i na 100% usłyszę jeszcze... kurczę, właśnie słyszę znów!!!) o studiach, studiowaniu, płaceniu za nie i o równych szansach.
Najciekawsze jest to, że wszyscy spece teoretyzują. Najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy ze studiowaniem mają wspólnego obecnie tyle, co nic. Zwykle skończyli oni uczelnie w epoce, kiedy studia to była poważna sprawa - kiedy magister często zostawał na uczelni w roli pracownika naukowego, później docenta, doktora... a uczelnie techniczne produkowały inżynierów zasilających rynek pracy. Teraz czasy są inne, lecz decydenci od spraw szkolnictwa wyższego - mam wrażenie - tkwią nadal w poprzedniej epoce. Nie sądzę, żeby reforma wizji (zamiast rzeczywistości) mogła przynieść dobre skutki. A jak ta rzeczywistość wygląda?
W obecnych czasach studiują prawie wszyscy. Studiują gdzie chcą, co chcą - niestety nie za tyle za ile chcą, ale jakoś dają radę. Zaczęłam analizować, jak to jest, że jesteśmy na szczycie rankingów ilości osób z wyższym wykształceniem, gdy jednocześnie poziom nauczania w szkołach średnich dramatycznie spada? Tylko jedna refleksja pojawiła się w mojej głowie: szkolnictwo wyższe zaczyna być niższe.
Jak to? A tak to - teraz studia to taki sam biznes, jak wszystko inne. Uczelnie nie kształcą już naukowców. Kształcą pracowników. W materii kształcenia zaczęły rządzić prawa rynku - popyt i podaż. Kto się nie dostosuje - ten po prostu straci. Modne kierunki przyciągają tym, że są modne. Kierunki niepopularne albo padają (śladowe ilości studentów), albo obniżają poziom i stają się popularne. W końcu dla niektórych papierek jest papierkiem, a wykształcenie jeszcze jedną linijką w CV.
Teraz zasada na bezpłatnych studiach jest taka, że jak nie zdasz przedmiotu w terminie - płacisz. Załapałam jednym uchem, że motywacja nie ta, że trzeba zachęcać lepszymi stypendiami - takimi na przykład od przyszłych pracodawców. Zdajesz ładnie przedmioty - dostajesz stypendium, ale nie od państwa. Ech - no jak? Czyżby się jeszcze nikt nie zorientował, że przy bezrobociu, jakie mamy w tej chwili, pracodawca nie musi nikogo motywować? Może przebierać w absolwentach, jak w ulęgałkach. Jeszcze urząd pracy mu dopłaci do takiego na przykład stażysty (broń boże pracownika, bo to drogo). No fakt - może stypendium by coś dało sponsorowi, bo mógłby sobie hodować przyszłego robotnika już na uczelni i wymagać, by później pracował dla niego półdarmo - oddając z nawiązką to, co już wcześniej dostał.
Ale w tym miejscu sprawa kształcenia kompletnie już traci na wartości i znaczeniu. Nie ma już rozmowy o równych szansach, studiach płatnych i bezpłatnych - to wszystko staje się nieistotne wobec praw rynku i rzeczywistości w jakiej żyjemy. Trzeba dotrzymywać kroku, a w zasadzie biec niezłym sprintem - robić po kilka kierunków, płacić licząc, że się szybko zwróci. W końcu wszystko sprowadza się do jednego: mieć za co żyć. Najlepiej dużo mieć.
I gadane radio, jak na zawołanie, uraczyło mnie właśnie reklamą szkoły wyższej. Reklamą kończącą się pytaniem, którym i ja zakończę: "weźmiesz udział w tym wyścigu?".